"To zawieszenie było mi bardzo potrzebne" - wywiad z architektem Jakubem Szczęsnym

przez semhub

Tym razem w ramach cyklu „Przestrzeń publiczna w dobie koronawirusa” zaprosiliśmy do rozmowy architekta Jakuba Szczęsnego – człowieka renesansu. Prowadzi on interdyscyplinarne studio autorskie SZCZ, a jednocześnie jest dyrektorem artystycznym i projektantem marki modularnych domów energooszczędnych Simple House. Jakub Szczęsny działa też na styku budownictwa i działań artystycznych, projektując instalacje w przestrzeniach publicznych m.in.: Polski, Brazylii, Izraela i Australii. Jego projekt Dom Kereta został włączony do stałej kolekcji Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Nowym Jorku. 

Komserwis: Jak wyglądało i wygląda Pana życie w czasie pandemii?

Jakub Szczęsny: W moim przypadku bezwstydnie mogę powiedzieć, że to „zrządzenie boskie”, jakim jest pandemia, przyszło dla mnie w idealnym momencie. Dlaczego? Miałem już regularny syndrom wypalenia zawodowego. Nadmiar projektów, odpowiedzialność z nimi związana, ale też kwestie biurokratyczne, które są bardzo trudne do ucięcia. To ucięcie, a przynajmniej zawieszenie, było możliwe dzięki pandemii.

Ten moment opresji, strachu, który pojawił się w marcu, spowodował w nas, jako w rodzinie, nagłą samoorganizację. Spakowaliśmy się i pojechaliśmy do naszego domu na głębokiej mazowieckiej wsi. Ciesząc się z tego, że będziemy więcej razem i bliżej jako rodzina. Że nie będzie tego całego codziennego szaleństwa, logistyki i tysiąca spotkań. To spowodowało, że wiele rzeczy w całej tej sytuacji stało się bardziej normalnych. Nagle mogliśmy stworzyć rutyny, które w o wiele mniejszym stopniu były efektem narzucenia nam czegoś przez świat zewnętrzny.

Komserwis: W normalnych warunkach trudno byłoby zdecydować się na taki reset, a dla osoby pracującej kreatywnie jest to bardzo ważne...

J.Sz.: To zawieszenie było mi, jako człowiekowi żyjącemu z własnej twórczości, bardzo potrzebne. Prawdopodobnie mając trójkę dzieci, całe gospodarstwo na głowie, sam z siebie bym się nie zdecydował na to, by zrobić sobie taki urlop, nawet w przypadku wypalenia zawodowego.

Proszę jeszcze pamiętać, że my żyjemy w stosunkowo biednym kraju. Niedostatek naszej gospodarki polega na płytkości kieszeni, zarówno przedsiębiorcy, jak i konsumenta. Nie mamy rezerw, które pozwalają nam na większe poczucie bezpieczeństwa, 97% populacji żyje w mieszkaniach kupionych za produkty bankowe. Funkcjonowanie człowieka twórczego w kraju, w którym wciąż zapotrzebowanie na produkty kreatywne jest stosunkowo niewielkie, nie jest łatwe. Wszyscy, zaczynając od przedsiębiorcy, a kończąc na kupujących produkty kreatywne, musimy funkcjonować w lepszych standardach. I może drogą do tych lepszych standardów są momenty kryzysowe, takie jak pandemia, kiedy zaczynamy odbudowywać solidarność społeczną. Takie momenty, z jednej strony lekkiego zaciśnięcia pasa, sprawiają, że musimy zaufać sobie nawzajem, zacząć współpracować. To widać na przykładzie małych społeczności lokalnych, które w dobie pandemii bardzo szybko się organizują i tworzą np. zakupy sąsiedzkie od rolników.

_JAF1892

Komserwis: No właśnie wielu ekspertów podkreśla, że w czasie pandemii lokalność stanie się bardzo ważna...

J.Sz.: Myślę, że dojdzie do wzmocnienia lokalności i samorządów. Wydaje mi się, że to jest moment, w którym wsie i małe miasteczka będą żyły nie tylko dlatego, że są satelitami wielkich miast, ale będą miały swoje własne pomysły na istnienie. W związku z tym to zainteresowanie będzie również pomagało włodarzom oraz aktywistom. Ludzie, którzy przyjadą z dużych miast do małych lokalności, będą tworzyć nowe tożsamości tych miejsc.

Komserwis: Jakie zadanie w tym wszystkim widziałby Pan dla producentów małej architektury?

J.Sz.: Dam Pani przykład. Miesiąc temu zgłosiła się do mnie fundacja z Berlina, żebym, mając moje doświadczenia w pracy z lokalnościami, pomógł w rewitalizacji całej wsi. To brzydka, anonimowa, zapomniana miejscowość, z której młodzi ludzie uciekli do dużych miast. To jednak nie wszystko. Wieś ta znajduje się 40 minut od Szczecina i wynajęcie mieszkania albo kupienie tutaj domu jest dwa razy tańsze niż w mieście. Z tego powstał taki amalgamat mieszkańców: starych Niemców i młodych Polaków z dziećmi, którzy zaczęli dążyć do tego, żeby wprowadzić tu nowe życie.

Fundacja zgłosiła się do mnie, żebym pomógł w zrobieniu strategii rewitalizacji, a z drugiej strony w stworzeniu infrastruktury półmiękkiej, czasami architektonicznej, czasami będącej charakterystycznymi punktami np. używającymi małej architektury, ale która byłaby „customowa”, "szyta na miarę" dokładnie dla tej lokalizacji. Bo proszę pamiętać, że w ramach tworzenia nowych tożsamości, ludzie chcą mieć swój własny język. Chcą móc wytwarzać nieskopiowane formy. W pierwszej kolejności szukają dobrych praktyk, a następnie dostosowują je do lokalności, czasami używając zewnętrznego agenta, wiedzy organizacji pozarządowej. Przez podobny proces przechodziłem w Australii, bo to też jest globalna tendencja.

Myślę, że takie firmy jak Komserwis, działające na skraju architektury i designu, są w stanie dobrze odpowiedzieć na tego typu potrzeby.

Polish Refuge_congolese concert_project by Jakub Szczęsny in Casa do Povo_Sao Paulo_photo Chico Davina_1

Komserwis: Na koniec przejdźmy z przestrzeni publicznej do przestrzeni prywatnej. Nasz własny ogródek będzie w dobie pandemii ważniejszy niż atrakcje w mieście?

J.Sz.: Będą przesunięcia w tym, co jest granicą pomiędzy życiem prywatnym a życiem publicznym. Jeżeli będziemy mieli nawroty pandemii, ale też przez zmiany klimatyczne, dojdzie na pewno do innego używania przestrzeni publicznej. To będzie inna gra. I musimy być na to przygotowani. Te tendencje widzimy w kupujących mikrodomy, którzy lawinowo zgłaszają się do nas [do firmy Simple House, w której nasz rozmówca jest dyrektorem artystycznym i projektantem - przyp. red.] Przede wszystkim dlatego, że chcą szybko załatwić problem zdobycia domu bez konieczności wchodzenia w biurokrację. Ma być on miejscem, które przede wszystkim da im dobrej jakości bazę z gigantycznym pokojem zewnętrznym, jakim jest otaczający teren. To jest ta podstawowa logika. To jest ten ideał Bernarda Rudofsky`ego, który postulował zacieranie granicy pomiędzy tym, co jest wnętrzem domu, a jego zewnętrzem: wielkie zadaszenia, pergole, działania związane z zielenią. Często mała struktura np. mikrodomek, która jest tańsza nie tylko w wybudowaniu, ale i utrzymaniu, daje bardzo dużo przestrzeni.

Z drugiej strony dzięki przebywaniu w tym „pokoju zewnętrznym” wytwarzają się nowe relacje sąsiedzkie, jak wtedy gdy się rozmawia albo gra w okręty z sąsiadem przez płot.

fot_Bartek_Warzecha_©_DSCF1124_X1

Komserwis: Dziękujemy za rozmowę

Jakub Szczęsny: Dziękuję.

Zdjęcie główne: Piotr Maciaszek

Wróć