
„Graffiti nie zawsze niszczy budynki” - recenzja książki „Street art. Wielcy artyści i ich wizje”, Wydawnictwo Arkady
przez semhub
W kolejnej odsłonie naszego cyklu „Nowości w biblioteczce miłośnika architektury” przedstawiamy recenzję jeszcze świeżutkiej książki będącej połączeniem albumu i krótkich wywiadów z dwudziestoma najciekawszymi streetartowcami świata. Autorką książki jest Alessandra Mattanza, pisarka, fotografka, która podróżowała po całym świecie, by spotkać się i porozmawiać z artystami. Udało jej się dotrzeć również do Banksy`ego.
Sztuka uliczna, czyli miłość od pierwszego wejrzenia
Zanim przejdziecie do wizji i świadectw najważniejszych mistrzów street artu, zatrzymajcie się na moment przy słowie wstępnym autorki. Na dobry początek pisarka przedstawia, czym jest dla niej sztuka uliczna oraz opowiada o swoich spotkaniach z artystami. Autorka zdradza też ciekawe miejsca z całego świata, w których znajdziemy interesujące przykłady sztuki ulicy. Alessandra Mattanza pisze, że: „(...) street art jest tak fascynującym zjawiskiem między innymi ze względu na otaczającą go aurę tajemniczości – staje się przypadkowym odkryciem na ulicy czy na skrzynce pocztowej, na rogu domu lub w tunelu metra. To dlatego tak uwielbiam błądzić po ulicach Venice Beach lub po centrum Los Angeles, nowe dzieła pojawiają się tam z dnia na dzień”. Co więcej, autorka twierdzi, że wszystkie elementy w mieście, nawet porzucone wagony kolejowe, można zamienić w sztukę, która pozytywnie wpłynie na wizerunek miasta: „Bo kiedy łuszcząca się ściana przeobraża się w kolorowy mural, świat w jakimś fragmencie też ulega przemianie”.
Drugi wstęp do książki napisał Chris Versteeg – dyrektor wydawniczy i redaktor naczelny czasopisma „SAM” (Street and More). Ekspert stara się pokazać, że współczesny street art ma za zadanie „(...) stworzenie z otwartej przestrzeni galerii na wolnym powietrzu, w której artyści mogliby błyskawicznie zyskać sławę”. Warto jednak pamiętać, że twórcom nie chodzi tylko o popularność samą w sobie: „Street artowcy pragnęli, by ich sztuka funkcjonowała w przestrzeni publicznej, dając radość każdemu, kto po prostu idzie ulicą”.
Wątki polskie
Polskiego czytelnika z pewnością zainteresują wątki związane ze street artem w naszym kraju. Już w części poświęconej Aryzowi, czyli artyście mieszkającemu w Hiszpanii, znajdziemy znajome zdjęcie muralu – to dzieło pt.„Fried egg” namalowane przez tego twórcę w 2011 roku podczas Street Art Festival w Katowicach.
Będąc przy Aryzie, warto przytoczyć jego słowa związane z tworzeniem dzieł widocznych na odległość: „Chcę tworzyć obrazy, które widać z pewnej odległości. Dzisiaj ludzie nie mają czasu na przyglądanie się czemuś z bliska i w skupieniu. Kiedy maluję na dworze, tworzę głównie obrazy, które łatwo widać z oddali”.
Wracając do wątków krajowych, wspomnijmy, że wśród 20 najważniejszych street artowców znalazł się też Polak – Mariusz Waras z Gdańska, który swoje dzieła sygnuje pseudonimem M-City. Artysta twierdzi, że jego prace mają dwa wymiary: „Z daleka przyciągają wzrok i wydają się przyjemne, ale kiedy podejdzie się wystarczająco blisko, aby widzieć detale, wówczas można wyczytać z nich poważniejsze treści – od problemu zanieczyszczenia powietrza po inne zagadnienia społeczne i polityczne”.
Jak zhumanizować miejską przestrzeń?
Osobom zainteresowanym tematem humanizacji miejskich przestrzeni (architektom, włodarzom miast, miejskim aktywistom) rekomendujemy przeczytanie wywiadu z Portugalczykiem Alexandrem Farto (który tworzy pod pseudonimem Vhils) oraz zapoznanie się z jego pracami. Artysta wyznaje: „Wierzę w pracę z siłami chaosu obecnymi w mieście – aby stały się częścią sztuki, która wszak przemija, podobnie jak cała materialna rzeczywistość wokół nas. Chciałbym zaprząc siły destrukcji do stworzenia organicznej, ewoluującej sztuki, która może pomóc w humanizowaniu przestrzeni miejskich”.
Książka „Street Art. Wielcy artyści i ich wizje” Wydawnictwa Arkady nie jest zwykłym albumem z pięknymi zdjęciami murali i innych prac dostępnych w przestrzeni publicznej. To wielowątkowa opowieść, która pokazuje historię street artu z perspektywy artystów z całego świata. Czyta się ją jednym tchem – jak dobrą opowieść, która ma wciągającą fabułę i niesamowitych bohaterów.