
„Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce” - recenzja książki Łukasza Drozdy
przez semhub
Jak prezentuje się sytuacja mieszkaniowa w Polsce na tle innych krajów Unii Europejskiej? Czym są tytułowe „dziury w ziemi”? Co oznacza pojęcie „patodeweloperka”, które w ostatnim czasie robi furorę w internecie? Tego wszystkiego dowiecie się z książki Łukasza Drozdy, politologa i urbanisty. Choć podczas lektury usiądziecie w najbardziej miękkim fotelu, to poruszane na kartach tej książki tematy będą Was uwierać. To nie jest przyjemna lektura.
Patodeweloperka w Polsce to realny problem

Już we wstępie autor zauważa, że często temat patodeweloperki zbywamy śmiechem i kojarzymy z arogancją indywidualnych inwestorów oraz internetowymi memami. Problem jest jednak głębszy i wymaga szerszego spojrzenia. Próbą właśnie takiego uważniejszego przyjrzenia się tematowi jest książka „Dziury w ziemi”. Łukasz Drozda opisuje w niej takie patologie rynku nieruchomości, jak: absurdalnie małe metraże, zła jakość zabudowy, grodzenie osiedli, demolowanie przyrody i zabytków, „dzika reprywatyzacja”.
Patodewelperka to też temat mocno powiązany z patologiami polskiej polityki mieszkaniowej, co wielokrotnie podkreśla autor w swojej książce:
„Patologie polityki mieszkaniowej uczepionej deweloperów prowadzą nas właśnie w takim kierunku — peryferyjnej gospodarki, w której istotnym społecznie potrzebom nie odpowiadają żadne sensowne rozwiązania, a zamiast tego obserwujemy zaciskanie się pętli kredytowej na szyi coraz większej liczby ludzi. A im bardziej po podwyżkach stóp procentowych szybują raty kredytów, tym mocniej ta pętla się zaciska. Teoretycznie można było kredytów nie brać. Tylko gdzie w takim razie mieszkać, skoro dla większości ludzi jest to jedyna dostępna opcja?”.
Patodeweloperka jest więc poniekąd produktem niewydolnego systemu: “Zdaniem Eurostatu warunki mieszkaniowe w Polsce należą do najgorszych w Unii”.
To też Cię zainteresuje: „Urbania. O miastach przyszłości” — recenzja książki Stefano Boeriego
Gdzie w tym wszystkim są architekci?
Jak zauważa krytyk Jakub Głaz w recenzji „Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”. Smutne i ważne kompendium Łukasza Drozdy w książce tej brakuje szerszej relacji o stanowisku środowiska architektonicznego jako “współwinnego obecnego stanu rzeczy”.
Jednak Łukasz Drozda nie pomija tak całkowicie architektów. Odwołuje się do wielu opinii ekspertów z branży, którzy głośno krytykują praktyki stosowane przez patodeweloperów np. Agaty Twardoch, Kacpra Kępińskiego czy Pawła Mrozka.
Kto powinien przeczytać “Dziury w ziemi. Patodeweloperka w Polsce”?
Tym razem grono odbiorców, którym rekomendujemy tę książkę, możemy nieco poszerzyć. Jest to więc dobra lektura nie tylko dla świadomych architektów, ale też dla polityków i urzędników każdego szczebla, inwestorów oraz deweloperów. Z informacji w niej zawartych skorzystają też osoby, które same znajdują się na etapie kupna domu czy mieszkania.
Ta książka nie zadowoli z pewnością czytelników liczących na emocjonujący reportaż przedstawiający szczegółowe historie osób, które ucierpiały na praktykach patodeweloperskich. Tego typu opowieści w niej zabrakło.
Dziękujemy wydawnictwu Czarne z przekazanie egzemplarza recenzenckiego tej książki.